sobota, 12 września 2015

Lekkie przemeblowanie

PRZEPRASZAM ZA NIEOBECNOŚĆ!



Zbierałam się do tej notki i zbierałam... Miałam ją napisać jak powieszę antyramę jako ostatni element wystroju, ale jeszcze tego nie zrobiłam i doszłam do wniosku, że nie ma co dłużej czekać.

Wyznaję pewną zasadę, którą chyba mogę spokojnie nazwać moim (prawie) życiowym mottem, otóż:

"Chcesz uporządkować swoje życie?
Zacznij od uporządkowania swojego najbliższego otoczenia:
czyli swojego pokoju."


Dlatego gdy mam spory zamęt w głowie robię spore porządki, a jako że ostatnio moje życie wywróciło się do góry nogami to musiałam zrobić coś przewrotnego i na początku sierpnia obudziłam się z pewnym pomysłem, którym od ręki podzieliłam się moją mamą. Gdy tylko weszła do pokoju, żeby mnie obudzić, usiadłam i powiedziałam "chyba zrobię przemeblowanie", była trochę zaskoczona tym powitaniem, ale przystała na mój pomysł. Przy śniadaniu omówiłyśmy szczegóły. Jednak zanim zaczęłam robić rewolucję musiałam się upewnić czy to co chcę zrobić w ogóle jest realne. Dlatego wzięłam metr krawiecki i zmierzyłam regał, słupek (czyli taką połówkę regału) i łóżko, czyli elementy, które miały zmienić swoją lokalizację. Okazało się, że wszystko pasuje IDEALNIE, więc wzięłam się do roboty.

Ogólnie rzecz biorąc mój pokój jest duży (25 m^2) i mam w nim dużo mebli, ponieważ wychodzę z założenia, że jak będę chciała się przeprowadzić do Własnego Domu (ojj, ale mi się podoba jak to brzmi) to będę miała gdzie coś postawić, czy na czym usiąść. Więc w zasadzie jestem otoczona meblami z każdej strony.

Zdjęcia mojego pokoju "przed" są kiepskiej jakości, ponieważ robiłam je na szybko, przy słabym świetle, na potrzeby rozmowy z kolegą, który nie czaił rozmieszczenia mebli w moim pokoju, więc są jakie są... A przemeblowanie robiłam pod wpływem impulsu i nie pomyślałam o tym żeby zrobić porządne zdjęcia. Więc takie zmiany zaszły w Moim Królestwie:











Niby nie zmieniłam dużo, ale jeżeli chodzi o przestrzeń to zmiana jest ogromna. Mam dużo więcej miejsca - teraz mogę ćwiczyć bez obaw, że coś kopnę - i łatwiej jest mi sprzątać, ponieważ nie ciągną mi się żadne kable (które niestety musiały być przeciągnięte przez pół pokoju, bo mam bardzo mało gniazdek i są w najmniej strategicznych miejscach). 

I teraz jak przymocowałam moje lampki nad łóżkiem. W księgarni itp. sklepach można znaleźć coś co nazywam kitem modelarskim, jest to coś jak plastelina i za jej pomocą można bez obaw przyklejać do mebli/ścian różne rzeczy (tylko muszą być w miarę lekkie, no półki tym nie przykleimy). Jedynie na co trzeba uważać to firma, z tego co wiem niektóre te "plasteliny" mogą zostawiać tłuste plamy na ścianie. Co do produktu, którego ja używam: nie dam gwarancji, że nie pozostawia plam, ponieważ u mnie w domu są tak słabe tynki, że wolę nie ryzykować i niczego do ścian nie przyklejać.

Tak wygląda opakowanie, kit i sposób użycia:




I parę ujęć z bliska mojego "baldachimu"




Bokeh przez cały rok ♥





To by było na dzisiaj tyle. Chętnie poczytam Wasze opinie na temat tej mojej Pokojowej Rewolucji.

Teraz gdy już moje samopoczucie się polepszyło i moja wena powoli wraca postaram się częściej pisać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz