czwartek, 12 listopada 2015

Trzy rzeczy, których naprawdę się boję.

Nigdy nie uwierzę osobie, która mówi, że jest odważna, bo niczego się nie boi. Każdy się czegoś boi, a odwaga moim zdaniem polega na przezwyciężeniu strachu. Ja nie czuję leku przed myszami, jaszczurkami, wężami, żabami, ropuchami itp. Oczywiście o ile to zwierze nie weźmie mnie z zaskoczenia. A czego tak naprawdę się boję?



Mam lęk wysokości.


Do tego stopnia, że boję się wejść na drabinę malarską. Zanim na nią wejdę stoję obok przez 5 minut i zastanawiam się czy to co muszę zrobić z pomocą drabiny nie mogę zrobić z pomocą czego innego, a jak już wejdę to nikt nie może mi zawracać gitary, a tym bardziej mnie dotykać, bo... Zacznę wrzeszczeć. No oczywiście jak już się zajmę pracą na drabinie (ścieranie kurzu, wieszanie firanek itp.) to już po niej łażę i nie ma większego dramatu. ALE! Wszelkiego rodzaju wierze widokowe, latarnie morskie są nie dla mnie. I proszę mnie nie namawiać ani nie prosić żebym tam weszła... No chyba, że chcesz mnie w jakiś sposób zwlec na ziemię. A co się dzieje gdy już się tam znajdę? Gdy jestem na zbyt dużej wysokości nie mogę się ruszyć, oddychać i im dłużej tam przebywam tym bardziej jest mi słabo. 


Boję się wyglądać wieczorem i w nocy przez okno.


Tak wiem, że to jest dziwne, ale to prawda. Wieczorem jeżeli nie mam poważnego powodu (np. wydaje mi się, że ktoś zatrzymał samochód przed domem i muszę to sprawdzić) nie podejdę do okna. Skąd mi się to wzięło? Kiedyś pewien koleś notorycznie wieczorem podpalał łąki, które mam przed domem. Taka sytuacja potrafiła mieć miejsce nawet 3 razy w miesiącu. Do tej pory (a minęło jakieś 10 lat) pamiętam łunę, którą widziałam z łóżka, ogromne płomienie i strach, że ten ogień jakimś sposobem przedostanie się do mojego domu. Oczywiście wszyscy wiedzieli kto to robi, ale nikt nigdy go nie złapał za rękę, więc dowodów brak. Jednak po tym jak miał wypadek i wylądował na wózku przez kilka lat był spokój, zero pożarów. Teraz podpalenia też się zdarzają, bo te łąki naprawdę kuszą wszelkich ludzi rządnych "wrażeń", w dodatku dookoła las... Ohhh... Czyż to nie cudowne miejsce żeby podłożyć ogień?! Nie rozumiem takiego działania, ale powiedzmy sobie szczerze: nie muszę wszystkiego rozumieć. Wiem jak to zabrzmi, ale teraz gdy ktoś podłoży ogień i czekam aż przyjedzie straż pożarna robię zdjęcia całego zajścia. Tak, więc od ok 10 lat mam problem z podejściem do okna gdy jest ciemno, ale nie boję się już ognia. 






Boję się samotności.


To jest chyba coś czego boję się najbardziej w życiu. Boję się zostać sama w domu (zwłaszcza wieczorem, ktoś jest zdziwiony?), boje się w zasadzie wszystkiego co jest związane z samotnością. Samotny dom, samotne święta, samotne urodziny, samotne wieczory/dni... Chociaż w pewnym sensie lubię być sama. Nie lubię gdy ktoś na mnie patrzy i patrzy na to co robię. Czasem wolę być sama, ale nie długo. Tylko przez chwilę, max dzień. Nie więcej. Ta cisza, ten niesamowity spokój, ta pustka ma w sobie coś przerażającego. Coś czego bardzo nie lubię, przez co gdy jestem sama muzyka jest włączona non stop. Chyba nikt nie chce być sam, ale czy u kogoś jeszcze przeradza to się w strach? 

*  *  *

Mogłabym dodać fakt, że boję się pająków, ale nie wiem czy po prostu bardziej się nimi brzydzę. I to, że pojawiają się znienacka, w najmniej odpowiednim momencie i czasie działa na ich niekorzyść. 

1 komentarz:

  1. Też boję się wyglądać w nocy za okno, tylko u mnie wzięło się to od obejrzenia jakiś czas temu pewnego horroru :/

    OdpowiedzUsuń