poniedziałek, 4 lipca 2016

"Love, Rosie" Cecelia Ahern






Tytuł: Love, Rosie (pierwotnie "Na końcu tęczy")
Tytuł oryginału: Where Rainbows End
Autor:
Wydawnictwo: Akurat 
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 511
Wydanie: kieszonkowe 

Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Życie zadaje im jednak okrutny cios: rodzice Alexa przenoszą się z Irlandii do Ameryki i chłopiec oczywiście jedzie tam razem z nimi. Czy magiczny związek dwojga młodych ludzi przetrwa lata i tysiące kilometrów rozłąki? Czy wielka przyjaźń przerodziłaby się w coś silniejszego, gdyby okoliczności ułożyły się inaczej? Jeżeli los da im jeszcze jedną szansę, czy Rosie i Alex znajdą w sobie dość odwagi, żeby spróbować się o tym przekonać?

Czy warto czekać na prawdziwą miłość? Czy każdy z nas ma swoją "drugą połówkę"? Może dowiemy się tego po lekturze tej ciepłej i wzruszającej powieści.
 

Sięgając po tę książkę miałam troszkę inne wyobrażenie o fabule. Myślałam, że na początku będzie krótkie wspomnienie dzieciństwa i skupienie się na bohaterach jako nastolatkach, a tu? Mamy przekrój ich życia: dzieciństwo, nastoletnie życie, aż do momentu gdy są dorosłymi ludźmi - opowieść kończy się gdy mają +50. Miałam świadomość, że opowieść to po prostu wymiana listów, e-maili i drobnych wiadomości. Jedynie jakie opisy znajdziemy to te zawarte w listach. Jeszcze nie czytałam książki pisanej w taki właśnie sposób i uważam, że jest to bardzo ciekawa koncepcja, czyta się ją dzięki temu bardzo szybko.

Bohaterami książki są Rosie i Alex, znają się od zawsze, przyjaźnią się od zawsze i chyba wszystko u nich jest "od zawsze". Rosie marzy o tym żeby prowadzić hotel, Alex chce być lekarzem - udaje im się zrealizować te marzenia na różnych etapach życia. Ich przyjaźń jest szczególna, pomimo setek kilometrów dzielących ich od siebie uczucie przetrwało, jednak żeby uświadomili sobie to co do siebie tak naprawdę czują potrzebują mnóstwo czasu i kilku niepotrzebnych związków.

Czytając zwierzenia Rosie jako matki  nastoletniej Katie czasem czułam się jakbym słyszała słowa mojej Mamy - jej obawy, jej "wściekliznę" po tym jak zrobiła tatuaż (mini spojler - przepraszam). Te momenty czytałam mojej Mameł i była nimi wzruszona i rozbawiona jednocześnie. To dowodzi jedynie temu, że książkę pisała osoba, która wie co nieco na ten temat - czyli jednym słowem: kobieta.

Jedynie co uważam za zbędne to zmiana tytułu książki na tytuł filmu.

Styl pisania: 4/5
Ocena bohaterów: 4,5/5
Ocena fabuły: 5/5
Ocena okładki/ek: 5/5
Ocena ogólna: 4,5/5


Czy tylko ja mam wrażenie, że zbyt łagodnie oceniam książki?


4 komentarze:

  1. Film oglądałam, ale chyba w końcu czas na książkę :)
    Pozdrawiam
    http://bojakochamczytacksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natomiast odwrotnie, książkę mam za sobą, więc czas zabrać się za film :D
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. czytałam książkę i widziałam film całkiem dawno :p i muszę przyznać, że książka bardzo mi się podobała, nie miałam nawet świadomości tego, że to powieść pisana listami, mejlami i sms-ami ;) i troszkę moim zdaniem autorka za bardzo pokomplikowała życie bohaterom ;) a tak poza tym to opowieść tak bardzo ciepła :) pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, skomplikowała im życie tak bardzo, że czasem było mi ich szkoda :D

      Usuń