piątek, 29 maja 2015

MatuRRRa cz. 2

Tak jak obiecałam powracam z kolejną dawką paplaniny odnośnie matur. Nie będę owijać w bawełnę biorę się do pracy.




12 maja - j. polski ustny


Jedyne co czułam to strach. Co prawda miałam pytania z Facebook'a, ale tak siedziałam i siedziałam i tak mi łzy płynęły, płynęły... Ale zacisnęłam zęby i poszłam. Na salę weszłam jako druga osoba na liście, wylosowałam zestaw z pytaniem: "jak natura może inspirować twórców" + wiersz o jakimś lesie. Natura jest w praktycznie każdej książce, wierszu, obrazie... Tylko w różnych formach, ale co wybrać takiego, aby pasowało do tematu? Moje myśli przerwał Mateusz, który wstał po ok. 3 minutach - zaczęłam wpadać w panikę. Moje 15 minut się skończyło, podeszłam do Ławki Skazańca - Mówcy i zaczęłam się jąkać: "no bo... i tam...". MASAKRA! Po wyjściu z sali gdy uzmysłowiłam sobie co ja mówiłam to się załamałam... Najlepsze to jak omawiałam tekst, który dostałam, było tam coś o skrzydełkach i ja opowiadam i nie mam pojęcia jak zakończyć i wyszło coś takiego: "no bo... bo... NO BO TAM LATAŁY ROBACZKI!" i tyle w temacie. Jeżeli chodzi o argumenty jakie podałam z innych tekstów kultury to "Słoneczniki" Van Gogha i arena z 75. Głodowych Igrzysk z książki "W pierścieniu ognia" (czyli u mnie standard).

Dostałam za swoją wypowiedź 37 punktów na 40 - czyli ok. 93%. Jestem strasznie zadowolona. 


13 maja - geografia rozszerzona


Początek standardowy, chodzę losuję, siadam, czekam. Numeru miejsca nie pamiętam, ale chyba to było miejsce 4. Po otworzeniu arkusza doznałam lekkiego zaskoczenia: na mapie dołączonej do arkusza był Olkusz - czyli miejsce, w którym chodziłam do liceum i oddalone o ok. 20 kilometrów od mojej miejscowości. Typy zadań: nie były złe. Całość też nie jakoś wybitnie trudna, oczywiście w paru miejscach mnie zagięto (np. nie mogłam sobie przypomnieć nazw ani jednego państwa z przedstawionej mapy politycznej Europy, a wiedziałam, że przynajmniej te państwa, które były zaznaczone znam i to doskonale, a tam TAAAAAKAAAA pustka. No nic, było minęło.

Wydaje mi się, że poszło mi dobrze (pffff... myślę, że jest dobrze a tu 10 punktów).


22 maja - j. angielski ustny


Ostatni dzień męki... Znowu jestem druga na liście. I znowu bardzo się boję. Wpadłam na salę z uśmiechem mówiąc po polsku "dzień dobry", chociaż wiedziałam, że wchodząc na salę "jestem w Anglii" i Pani Egzaminator bardzo szybko poprosiła mnie o dowód, wylosowałam pytania i do pracy rodacy! Pytania wstępne dotyczyły tego czy podoba mi się miejsce, w którym mieszkam i jak często chodzę na zakupy i do kina. Rozmowa była o organizowaniu przyjęcia i następnie miałam opisać obrazek przedstawiający stewardesę. Tutaj dostałam pytania, które dotyczyły tego czy sądzę, że ona lubi swoją racę i czym zamierzam zając się w przyszłości. Najgorsze było trzecie zadanie, w którym miałam trzy plakaty, która miały zachęcać do nauki angielskiego - żadem mnie nie zachęcał. Coś tam się poplątałam, pomieszałam, ale doszłam do końca i wyszłam. 

Dostałam 21 punktów na 30 - czyli równe 70 %. Jestem wniebowzięta! 



* * *


To koniec mojej przygody z maturami, podobno teraz będzie tylko gorzej, ale jak będzie? Nie mam pojęcia. Teraz pozostało mi czekać na wyniki, które będą za 32 dni. Jak tylko się pojawią napiszę króciutką notkę, w której podzielę się moimi osiągnięciami.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz