Błyszcząca choinka,
Zasiadła rodzinka,
Gotuje się szynka,
Nie mamy pingwinka!
Upadła choinka,
Spaliła się szynka,
Zatruta rodzinka,
Wciąż nie ma pingwinka!
Wesołych Świąt!
Okres przedświąteczny powoli przeobraża się w okres świąteczny, a ja zdolna postać złapałam dwie infekcje na raz... A CO! Jak chorować to chorować, a nie podchody robić! W ostatni weekend miałam zjazd na studiach i marzyłam o tym, żeby w końcu się skończył, bo potrzebuję chociaż trochę wolnego. Nadeszła upragniona niedziela, wróciłam do domu, wyjątkowo wszyscy siedzą w kuchni, a nie porozrzucani po swoich pokojach, w końcu wrócił mój szwagier z Anglii na święta. On opowiadał o Anglii, a ja o zajęciach. Normalnie rodzina jak z katalogu.
W poniedziałek rano obudziłam się z potwornym bólem gardła i chęcią zniknięcia z tego świata, ale nie ma co się nad sobą użalać - trzeba wstać i brać do roboty. Ściereczki do mebli poszły w ruch, ale mój żołądek się zbuntował i niestety nie wytrzymał presji i cały wieczór umierałam. Pierwsza myśl: cudownie się zaczyna.
Pół wtorku spędziłam u lekarza, chociaż czułam się dość dobrze. Po południu pojechałam z siostrą i szwagrem na małe zakupy, bo moja siostra nie rozumiała co chce żeby mi kupiła i gdzie miała to kupić. Pojechałam, kupiłam, ułożyłam na stoliku i wyszło mi coś takiego:
Podczas kupowania tego wieńca Pani Z Kwiaciarni zadała mi pytanie "a pani to chce ten wieniec do pokoju czy na cmentarz?". No cóż...
Oczywiście jak co roku moje ambitne plany odnośnie sprzątania w moim pokoju poszły... Poszły się przejść i tradycyjnie moje świąteczne sprzątanie trwało 3 dni, bo skończyłam porządki dopiero dzisiaj. Mogłam je zakończyć wczoraj, ale pomagałam ubrać choinkę i powiem Wam, że u mnie w domu nie potrzeba kota! Wystarczy moja siostra. Choinka ubrana, wszystko pięknie ładnie. Ja stoję tyłem do (nie)żywego drzewka, patrzę w ekran telewizora zszokowana muzyką jaką oferował jakiś kanał muzyczny, odwracam się, a tam... Choinka leży, a z nią klęczy moja siostra z miną poker face. Sytuacja dość szybko została opanowana, stłukło się tylko kilka 20-30 letnich bombek.
Dzisiaj NARESZCIE skończyłam sprzątać, ale muszę powiedzieć, że czuje się naprawdę kiepsko. Przynajmniej mogę normalnie jeść, za to dostałam kataru. Więc prawdopodobnie całe święta spędzę w domu, co naprawdę mi nie przeszkadza i jest mi bardzo, ale to bardzo na rękę. Ogólnie rzecz ujmując nie przepadam za świętami, zwłaszcza za składaniem życzeń. Dla mnie to jest okrutnie sztuczne i żenujące. Cały rok z kimś masz zatargi i skaczecie sobie do gardeł, aż tu nagle... DZIELENIE SIĘ OPŁATKIEM i wszyscy się kochają, rozumieją i jest cacy. Dziękuję, jestem na nie.
Te przygotowania wydają mi się bardzo specyficzne, nigdy się nie przytrafiło żeby choinka się przewróciła i nigdy nie złapałam przed świętami dwóch infekcji. Trochę boję się pomyśleć co się wydarzy jutro - w Wigilię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz