środa, 23 grudnia 2015

Dziwnie się zaczynają te święta

Błyszcząca choinka,
Zasiadła rodzinka,
Gotuje się szynka,
Nie mamy pingwinka!
Upadła choinka,
Spaliła się szynka,
Zatruta rodzinka,
Wciąż nie ma pingwinka!




Wesołych Świąt!



Okres przedświąteczny powoli przeobraża się w okres świąteczny, a ja zdolna postać złapałam dwie infekcje na raz... A CO! Jak chorować to chorować, a nie podchody robić! W ostatni weekend miałam zjazd na studiach i marzyłam o tym, żeby w końcu się skończył, bo potrzebuję chociaż trochę wolnego. Nadeszła upragniona niedziela, wróciłam do domu, wyjątkowo wszyscy siedzą w kuchni, a nie porozrzucani po swoich pokojach, w końcu wrócił mój szwagier z Anglii na święta. On opowiadał o Anglii, a ja o zajęciach. Normalnie rodzina jak z katalogu. 

W poniedziałek rano obudziłam się z potwornym bólem gardła i chęcią zniknięcia z tego świata, ale nie ma co się nad sobą użalać - trzeba wstać i brać do roboty. Ściereczki do mebli poszły w ruch, ale mój żołądek się zbuntował i niestety nie wytrzymał presji i cały wieczór umierałam. Pierwsza myśl: cudownie się zaczyna.

Pół wtorku spędziłam u lekarza, chociaż czułam się dość dobrze. Po południu pojechałam z siostrą i szwagrem na małe zakupy, bo moja siostra nie rozumiała co chce żeby mi kupiła i gdzie miała to kupić. Pojechałam, kupiłam, ułożyłam na stoliku i wyszło mi coś takiego:


Podczas kupowania tego wieńca Pani Z Kwiaciarni zadała mi pytanie "a pani to chce ten wieniec do pokoju czy na cmentarz?". No cóż... 
Oczywiście jak co roku moje ambitne plany odnośnie sprzątania w moim pokoju poszły... Poszły się przejść i tradycyjnie moje świąteczne sprzątanie trwało 3 dni, bo skończyłam porządki dopiero dzisiaj. Mogłam je zakończyć wczoraj, ale pomagałam ubrać choinkę i powiem Wam, że u mnie w domu nie potrzeba kota! Wystarczy moja siostra. Choinka ubrana, wszystko pięknie ładnie. Ja stoję tyłem do (nie)żywego drzewka, patrzę w ekran telewizora zszokowana muzyką jaką oferował jakiś kanał muzyczny, odwracam się, a tam... Choinka leży, a z nią klęczy moja siostra z miną poker face. Sytuacja dość szybko została opanowana, stłukło się tylko kilka 20-30 letnich bombek.

Dzisiaj NARESZCIE skończyłam sprzątać, ale muszę powiedzieć, że czuje się naprawdę kiepsko. Przynajmniej mogę normalnie jeść, za to dostałam kataru. Więc prawdopodobnie całe święta spędzę w domu, co naprawdę mi nie przeszkadza i jest mi bardzo, ale to bardzo na rękę. Ogólnie rzecz ujmując nie przepadam za świętami, zwłaszcza za składaniem życzeń. Dla mnie to jest okrutnie sztuczne i żenujące. Cały rok z kimś masz zatargi i skaczecie sobie do gardeł, aż tu nagle... DZIELENIE SIĘ OPŁATKIEM i wszyscy się kochają, rozumieją i jest cacy. Dziękuję, jestem na nie. 

Te przygotowania wydają mi się bardzo specyficzne, nigdy się nie przytrafiło żeby choinka się przewróciła i nigdy nie złapałam przed świętami dwóch infekcji. Trochę boję się pomyśleć co się wydarzy jutro - w Wigilię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz